Maj w tym roku był typowo wiosenny.
Trochę słonecznie i ciepło, trochę burzowo, czasem chłodno
i deszczowo. Z tego powodu trzeba było bacznie obserwować pogodę,
kiedy można wyjść z wędką nad rzekę. Z powodu ulew ostatnie dni
maja nie sprzyjały, więc zająłem się kompletowaniem przynęt. Po
raz kolejny podszedłem do tematu robienia woblerów. Robiłem parę
lat temu, ale ich praca w wodzie pozostawiała wiele do życzenia,
choć podczas próby testowania wyjąłem pięknego czterdziestka.
Ale zostawiłem to, nie mogąc się uporać z pracą wobka, jaka by
mnie satysfakcjonowała. Teraz osiągnąłem sukces i łowię już
tylko na swoje woblerki.
Moją największą bolączką było ustawienie steru i dociążenie. W końcu się z tym uporałem. Pozostaje mi już tylko najprzyjemniejsza rzecz-malowanie. Kolorystykę dobieram sobie wg moich akryli, czyli brąz, zgniła zieleń i pomarańcza oraz wg lakierów do paznokci mojej kochanej małżonki ( czyt.: nieskończenie wiele kolorów).
Moją największą bolączką było ustawienie steru i dociążenie. W końcu się z tym uporałem. Pozostaje mi już tylko najprzyjemniejsza rzecz-malowanie. Kolorystykę dobieram sobie wg moich akryli, czyli brąz, zgniła zieleń i pomarańcza oraz wg lakierów do paznokci mojej kochanej małżonki ( czyt.: nieskończenie wiele kolorów).
Żeby tego było mało postanowiłem, że po raz pierwszy zmontuje
sobie koguta. I na testach złowiłem na niego trzydziestka, co dało
mi niepomierną satysfakcje.
Ulewy się skończyły. Na szczęście
woda szybko opada, więc mogę popróbować sobie moich nowych
przynęt i nacieszyć się łowieniem pstrągów. To prawie wymiarowy pstrąg, który na testach uderzył w mojego "okonka", ale niestety zaraz po 5 minutach go urwałem, wielka szkoda:(
Na swoje przynęty łowi się zupełnie inaczej. Pomimo, że mniej
kosztują, warte są o wiele więcej.
W tym roku moje wypady nad
rzekę odbywają się z samego rana, bądź po pracy, koło 16. Jaka
wielka różnica jest w aktywności pstrągów w ciągu dnia. Trochę
mnie to dziwi, bo popołudniu pstrągi są o wiele bardziej agresywne i przede wszystkim się pokazują. Natomiast z rana, w rzece
nie ma życia. Tylko jakieś pojedyncze wyjścia, chimeryczne,
ospałe. Choć największy, majowy pstrąg jakiego złowiłem był z godziny 7:00.
No fajne ! Mają swój klimacik te Twoje woblerki ! Ode mnie masz mojego głowacza w prezencie. Te pierzaki też ciekawe. Nigdy takich nie widziałem! :)
OdpowiedzUsuńJa też takich nigdy nie widziałem, ale są skuteczne:). Ty u mnie tez masz jednego , pozdro
OdpowiedzUsuń